"Rybie siki mają w sobie różne składniki"

"Zwierzęca księga rekordów" to solidna publikacja wydana w dużym formacie, która powstała dzięki współpracy dwóch sióstr (Katharina Vestre, Linnea Vestre). Jedna z nich studiowała biologię i pracuje w zawodzie związanym z jej wykształceniem, natomiast druga zajmuje się ilustrowaniem książek. Duet wręcz idealny! Twarda oprawa, przepiękne wyklejki i cała reszta zostały dopracowane pod każdym względem. Sama treść, jak i towarzyszące jej grafiki również nie budzą zastrzeżeń. Wszystko jest czytelne i stonowane. Uważam, że takich książek powinno być jak najwięcej! Nie chodzi tu nawet o konkretne informacje, ale sposób przedstawienia tematów. Od tej publikacji po prostu nie da się oderwać!



Nie znajdujemy tu suchych, nudnych faktów, ale raczej takie rzeczy, które działają na wyobraźnię. Być może znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że co tu fajnego, skoro w książce jest o smrodzie, sikach, kupie, poceniu się i truciznach. No, ale to nie wszystko, bo jest też o miłości, zalotach, superzmysłach czy kamuflażu, a także o zagrożeniach i tym, co możemy zrobić, żeby chronić te zwierzęta. Może faktycznie nikomu w życiu nie przyda się informacja, że istnieje coś takiego jak krewetka pistoletowa, która potrafi narobić sporego hałasu lub binturong, którego siki pachną jak popcorn. Z drugiej jednak strony (przynajmniej dla mnie) interesujące jest to, dlaczego tak jest, a co ważne możemy znaleźć wyjaśnienia niektórych ciekawostek.

Wszystko jest napisane prostym, zrozumiałym językiem. Treści jest tyle, by rozbudzić zainteresowanie czytelnika, ale jednocześnie zostawić pewien niedosyt i chęć zgłębiania zagadnień. Fantastycznym pomysłem było stworzenie na końcu spisu zwierząt z odnośnikami do konkretnych stron oraz ich nazwami łacińskimi, co zdecydowanie ułatwia poszukiwania informacji. Ale to nie wszystko, ponieważ autorki zestawiły też najważniejsze źródła, z których korzystały podczas tworzenia "Zwierzęcej księgi rekordów", choć uprzedzam, że to materiały anglojęzyczne.

Z punktu widzenia dziecka radości było jeszcze więcej niż w moim przypadku, ponieważ podczas lektury pojawiały się m.in. okrzyki zachwytu, niedowierzania, śmieszki-uśmieszki, a to idealny dowód na to, że książka działa na emocje i nie pozostawia młodego czytelnika obojętnym, jednocześnie niejako zaszczepiając zainteresowanie różnymi organizmami - tymi, które na pierwszy rzut oka są niesamowite, ale i takimi, które wydawałyby się zwyczajne i nudne...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ruch i ćwiczenia są ważne, ale być może nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo...

Warto sięgnąć - nie tylko przed maturą

Współpraca